[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na ranczu, która uciekła do Nowego Jorku?
- Przepraszam, że tak rzadko się odzywam - zaśmiała się w
odpowiedzi na niedbały akcent ojca. - To był niezwykły tydzień.
- Domyśliłem się. Nadal zachwycona?
- Finolą? Oczywiście. Bardzo nam razem dobrze. Uwielbia zakupy
- poinformowała, ściskając dwie duże torby z Bloomingdalesa. - I
świetnie się z nią rozmawia. Stajemy się przyjaciółkami.
- Bardzo się cieszę, słoneczko. Kiedy przyjedziesz do domu?
- Kończę staż na wiosnę. Mam nadzieję, że potem dostanę stałą
pracę - wyrzuciła z siebie, przechodząc tuż przed taksówką.
W słuchawce zapanowało milczenie.
- Tato, jesteś tam?
- Tak, po prostu zastanawiałem się.
Anula & polgara
ous
l
anda
sc
- Ale wcześniej cię odwiedzę, obiecuję - zapewniła go.
- Może ja przyjadę do Nowego Jorku. Tęsknię za tobą.
- Ja również. - Stojąc przed budynkiem, w którym mieszkała,
naszły ją wątpliwości. Czy to był jej dom? Mieszkanie wielkości boksu
jej konia Oskara. Tak, to był jej dom, co nie wykluczało, że Księżycowe
Ranczo również nim było.
- Co powiesz, jeśli przyjadę w przyszłym miesiącu na któryś
weekend?
- Już się cieszę - odparł z ulgą w głosie. - Wybierz datę. W tym
momencie przyszedł je do głowy wspaniały pomysł. Finola wspominała,
że chciałaby poznać jej ojca.
- Chciałabym przywiezć ze sobą Finolę.
- Kobieta z wielkiego miasta na ranczu bydła w Kolorado? -
parsknął. - Czy ona wie, że tu nie ma sklepów?
Jessie uśmiechnęła się pod nosem. Ten wspaniały, twardy kowboj
czuje się onieśmielony pomysłem przyjęcia Finoli Elliott w swoim
wielkim gospodarstwie?
- Na pewno ją polubisz. - Może to wszystko było trochę na siłę, ale
w Jessie wstąpiła nadzieja, że zdoła wszystkich uszczęśliwić swoim
spontanicznym pomysłem.
- Co powiesz na Dzień Kolumba? Zamkniemy już wtedy numer
lutowy i mogłybyśmy zostać z Finolą od piątku do wtorku.
- Doskonale.
Jessie otworzyła drzwi na klatkę schodową i wydała okrzyk
zdumienia.
- Co się stało? - zdenerwował się ojciec.
- Bzy - wyszeptała. Całe schody, aż na samą górę, usłane były
fioletowymi kwiatami. - Cade - wymknęło jej się. Zabiło jej mocniej
serce na myśl, jak bardzo go kocha.
- Co mówisz?
- A nie, nic. Ktoś zostawił mi niespodziankę w mieszkaniu.
- Kim jest Cade? - chciał wiedzieć ojciec.
- Mężczyzna, z którym pracuję.
- Zastępca redaktor naczelnej, z którym umówiłaś się ostatnio na
drinka?
Anula & polgara
ous
l
anda
sc
Była już na trzecim piętrze, a przed nią ciągnął się dywan z bzów.
- Niewiarygodne.
- Co? - zdziwił się ojciec.
- To, że zawsze słuchasz tego, co mówię.
- To oczywiste. Czy ten Cade jest teraz z tobą?
- Nie, właśnie wchodzę do mieszkania. Ojej, jest ich więcej! -
wykrzyknęła.
Przed drzwiami stał gigantyczny bukiet w szklanej wazie z
dołączonym liścikiem włożonym pomiędzy bujne kiście kwiatów.
- Więcej czego?
- Przepraszam tato, muszę kończyć. Dostałam wiadomość.
- Słoneczko, czy ty jesteś ze mną szczera co do tego Cade'a?
- Tak jakby...
- Zakochałaś się!
- Być może, sama nie wiem.
- Lepiej przywiez go ze sobą w przyszłym miesiącu. Chcę
sprawdzić, jak sobie radzi na koniu.
- To niemożliwe.
- Dlaczego?
- Nasz związek to tajemnica. Pracujemy razem i on jest moim
szefem.
- Aatwo zgadnąć, kto poniesie konsekwencje, jeśli wam nie
wyjdzie. Nie chcę, żeby ktoś ci złamał serce.
- Uważam, tato.
- Wiesz, że romans z szefem może być zgubny dla twojej kariery?
Co jest dla ciebie ważniejsze: praca czy ten mężczyzna?
Jessie otworzyła liścik dołączony do bukietu i przeczytała: Będę za
tobą tęsknił dzisiejszego wieczoru. Kocham Cię. Cade.
- A nie mogę mieć i jednego, i drugiego?
- Nie mam pojęcia. Szkoda że nie możemy zapytać mamy. Ona
wiedziałaby, co robić.
Jessie spojrzała na bzy. W powietrzu unosił się znajomy, niosący
ukojenie zapach.
- Ona jest tu w pobliżu - wyszeptała.
Sala balowa  Gwiazdzista komnata", z której roztaczał się wspaniały
Anula & polgara
ous
l
anda
sc
widok na panoramę Nowego Jorku, migotała tysiącem światełek.
Mieniły się kryształowe kieliszki do szampana, drgały płomienie świec,
a po suficie wędrowały setki mrugających punkcików światła, od
których restauracja wzięła nazwę. Najjaśniej jednak błyszczała Finola.
Jessie oczarowana urodą matki przyglądała się, jak krąży pomiędzy
stolikami, sprawdzając rozmieszczenie gości. Czarna suknia bez
ramiączek przylegająca do jej szczupłej, zgrabnej figury, kasztanowe
włosy opadające na ramiona. Ilekroć Finola spoglądała na córkę, ta
rozpromieniała się.
Jessie stała przy jednym z ogromnych, masywnych, zwieńczonych
łukiem okien, których rząd ciągnął się wzdłuż ścian słynnej sali balowej.
Uległa otaczającemu ją niezwykłemu nastrojowi.
Niezależnie od tego, jak zostanie przyjęta przez Patricka i Maeve,
czuła się kochana i chciana. Miała teraz dwie rodziny - wspaniały dar od
losu, którego się nie spodziewała. Czy uda jej się pogodzić dwa światy,
do których teraz należy? Jak jej twardo stąpający po ziemi, surowy
ojciec przyjmie popijającą szampana kobietę z wyższych sfer, która dała
jej życie? Jessie pragnęła, żeby ojciec polubił Finolę tak jak ona i żeby
zrozumiał, że choć będą się przyjazniły i zwierzały sobie nawzajem, to [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fotocafe.htw.pl
  •