[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Oto jeszcze jeden powód, by nie wychodzić za mąż - mruknęła Kit.
- Jednak zawsze dostaje się coś w zamian powiedziała z namysłem Lisa. -
Jeśli prawdziwą miłość, to ona jest warta każdej ceny.
Kit spodziewała się dłuższego wywodu na temat małżeństwa i pustki, jaka
zapanowała teraz w życiu siostry, ale Lisa zamilkła.
Kit spróbowała drinka i skrzywiła się.
- Smakuje jak szampon, a nie jak orchidee - mruknęła.
- Mikołaj! - wykrzyknęła Lisa. - Nareszcie przyszedł.
Mikołaj zatrzymał się przy barze i rozglądał się wokół.
Kit pomyślała, że czas się wycofać i zostawić małżonków sam na sam.
- Pójdę do baru wymienić drinka - powiedziała. Toż to idiotyzm raczyć się
szamponem z dodatkiem soku.
R
L
T
Lisa skinęła głową, ale cała jej uwaga skupiła się na mężu. Kit równie dobrze
mogłaby oświadczyć, że za chwilę wsiada do rakiety i leci na Księżyc, a siostra
również by nie zareagowała.
Wstała i z drinkiem w dłoni ruszyła w stronę baru.
Philip nawet sobie nie uświadamiał, że szuka tej dziewczyny. Przez cztery
godziny nie myślał o niej. No, prawie nie myślał. Jednak gdy ją zobaczył, zro-
zumiał, że cały czas na nią czekał.
Szła tak samo jak pływała. Harmonijnie i zdecydowanie. Nie wiedziała, jakie
wrażenie robi na mężczyznach, to pewne. Philip nie był jedyną osobą, która się
jej przyglądała.. Fernando i Francuz robili to samo. Patrzyli z podziwem na wy-
soką blondynkę, poruszającą się z gracją i swobodą, z dumnym i jakby nieobec-
nym wyrazem twarzy.
Philip poczuł zazdrość. Ona była jego. To on pomagał jej wyjść z wody,
opowiadał o morskich żyjątkach trzymał ją w objęciach i pocałował. Nie był za-
dowolony z tego, że inni też mogą o niej marzyć.
- Przepraszam, zobaczyłem znajomą. Zdecydowanie wstał od stolika. Zo-
stawił ich, nim zdążyli cokolwiek powiedzieć.
- Jakieś oznaki normalnego życia - skomentował nieco uszczypliwie Francuz.
- To takie do niego niepodobne... - Fernando patrzył za szefem z niepokojem.
- Nie przesadzajmy, w końcu to piękna, tropikalna wyspa - uśmiechnął się
Francuz. - Miło spędzić wieczór w towarzystwie uroczej kobiety... Byłby cybor-
giem, a nie człowiekiem, gdyby żył tylko pracą.
R
L
T
- Philip Hardesty jest w pewien sposób nieludzki - powiedział Fernando. - On
jest... jakby z innej gliny.
Philip przyspieszył kroku, by dogonić dziewczynę.
- Jestem pewien, że w tej chwili Philip Hardesty jest stuprocentowym czło-
wiekiem - oznajmił tonem znawcy Francuz.
- Witam ponownie - powiedział Philip.
Dziewczyna odwróciła się.
- Witam - odpowiedziała matowym głosem, jaki przez ostatnie cztery dni
Philip słyszał tylko w wyobrazni.
- Dokąd się wybierasz z tym drinkiem? - zapytał lekko. Wiele wysiłku włożył
w to, by nie zauważyła, jak wielkie wrażenie zrobiło na nim ponowne spotkanie.
- Idę oddać go barmanowi. Miał smakować orchideami, a tymczasem przy-
pomina szampon uśmiechnęła się.
Philip odwzajemnił uśmiech.
- W takim razie pozwól, że ja postawię ci drinka. Chyba że jesteś tu z kimś
umówiona?
Jej oczy błyszczały. Potrząsnęła głową i światła lampionów zatańczyły w jej
włosach. Philip poczuł dziwną suchość w gardle. Tak bardzo jej pragnął...
- Byłam umówiona z siostrą, ale teraz, gdy przyszedł jej mąż, byłabym już
tylko przyzwoitką.
Poszli do baru. Philip bał się, żeby i tym razem mu nie uciekła.
R
L
T
Ale Kit cieszyła się ze spotkania.
Rozegraj to ostrożnie! - ostrzegał się w myślach. Nie spłosz jej!
- Pani nie smakuje twój drink, Sariel - powiedział do barmana, odstawiając
szklankę Kit. - Podaj może... - Zawiesił głos i zwrócił się do dziewczyny: - Masz
ochotę na coś zwyczajnego, czy może na jakiś eksperyment?
Kit zawahała się.
- Na eksperyment - odparła po chwili. - Cały ten tydzień upływa mi pod zna-
kiem nowych doświadczeń - powiedziała jakby do siebie.
Spojrzał na nią z zaciekawieniem, ale dla własnego bezpieczeństwa opuścił
wzrok i zaczął przeglądać kartę z drinkami.
- Zrób drinka z rumu, mango, soku z limonki, a całość posyp gałką muszka-
tołową. Do tego dodaj wody sodowej, lodu i dobrze wymieszaj - zwrócił się do
kelnera.
Sariel z uśmiechem na twarzy wykonał sprawnie polecenie Philipa.
- Mango jest świetne, ale można się nim zasłodzić. Sok z limonki łamie tę
słodycz, zaś rum odbiera mango niepożądany, jakby warzywny posmak. Z owo-
cu zostaje więc tylko jego niezwykły zapach, a woda sodowa rozprowadza
wszystkie te smaki po podniebieniu - zakończył wykład Philip.
Co ja robię? - zastanowił się. Przecież pragnę jedynie zabrać ją w cień tropi-
kalnych drzew i przekonać się, czy ona czuje to samo, co ja... Tymczasem, ni-
czym stary belfer, wygłaszam wykład na temat zestawiania smaków.
- Czy wiesz, że istnieje legenda, która mówi, że jabłko z rajskiego ogrodu to
tak naprawdę mango? - Spojrzał na nią.
R
L
T
- Rajski owoc? - uśmiechnęła się, jakby spodobał się jej ten pomysł.
- Spróbuj. - Philip przez sekundę patrzył na gotowy koktajl, po czym podał go
Kit.
Wzięła w dłonie oszronioną szklankę. Pochyliła złotą głowę i zamoczyła usta.
Wyglądała, jakby bardzo poważnie traktowała nowe doświadczenie.
- Smakuje bardzo egzotycznie - powiedziała ostrożnie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]